piątek, 26 lipca 2013

Small change of... EVERYTHING?!

Hej hej,
długo nie pisałam, bo mnóstwo się działo! Zaraz wychodzę do pracy ale postaram się wszystko streścić.

Po pierwsze, mała zmiana miejsca zamieszkania. Jeszcze się nie wprowadziłam do Greeley, a już przeprowadzam się do Brighton, CO. (40 min. drogi od wcześniejszego miejsca). Od razu odpowiadam na pytanie, że nic się nie stało. Moje miejsce w tamtej rodzinie dostanie jakąś inna osoba oczekująca na placement, a mnie będzie hościć rodzina handlerów, czyli osób wystawiających psy. Będę z nimi mieszkać, jeździć na wystawy, czyli baaardzo dużo podróżować. Dom idealny dla mnie, a host rodzina jest na prawdę wspaniała. Mam z nimi kontakt cały czas. Będę miała dwójkę małego rodzeństwa,chłopca i dziewczynę (3 latka i niecały roczek), ale zupełnie mi to nie przeszkadza szczerze mówiąc. To młode małżeństwo, dlatego malutkie dzieci jakoś nie specjalnie mnie dziwią. :)

Po drugie, zmiana rodziny to zmiana szkoły. Moja nowa szkoła to Mountain Range High School, wielka, otwarta w 2006 roku, była nawet raz odwiedzona przez Baraca Obamę. Mają świetną drużynę cheerleaderek. Sama szkoła wygląda jak z filmu. Z niedźwiedzicy grizlly przeobraziłam się w Mustanga (całkiem nieźle), bo to właśnie Mustang jest maskotką szkoły  w Westminster. Ostatnio podpisałam dokument, który dostałam ze szkoły dzięki czemu wiem, że obowiązkowo będę seniorem, jednak na pewno nie otrzymam dyplomu ukończenia szkoły. Tyle, że ta nowa szkoła jak najbardziej pozwala mi na udział w promie, graduation i dostanę certyfikat uczestnictwa, a żadnej z tych rzeczy nie otrzymałabym od szkoły w Greeley.

Po trzecie, zabieram ze sobą mojego psa. Jestem w trakcie kończenia wypełniania jego dokumentacji. Czekam właśnie na dostarczenie transportera, w którym będzie on leciał samolotem ( dwa wcześniejsze zostały rozwalone przez kuriera podczas transportu, nie no spoko, do 3 razy sztuka).

Po czwartek, czekam już tylko na odbiór wizy. Sam czas jaki spędziłam w ambasadzie nie przekroczył 40 min. Tylko czekanie pod ambasadą zajęło jakieś 20 min. i zdarli ze mnie 10 zł za przechowanie torebki, no bo sorry, jak ktoś przyjeżdża sam pociągiem to chyba gdzieś musi mieć dokumenty, kasę i inne rzeczy co nie?!

Hmm jestem na etapie wybierania prezentów dla hostów i opiekunek, które są najcudowniejsze na świecie. Wszystko załatwiły w kilka dni ze zmianą miejsca! Mam na razie książeczki dla dzieci z legendami polskim po angielsku i już sporo czekolad Wedla.

Hmm to chyba tyle. Na razie nie zamieszczam zdjęć rodziny, bo najpierw się ich zapytam o zgodę. ;)
Kilka zdjęć szkoły znalezione w google grafika :)