wtorek, 26 listopada 2013

Panie i Panowie - OTO AMERYKANIE! cz.1

Hej wszystkim!
Wiem, szaleje, bo od wstawienia ostatniego postu minęło dopiero 5 dni a już wstawiam kolejny.
W każdym bądź razie postanowiłam zrobić cykl w którym przestawię Wam moje klasy i nauczycieli, oraz znajomych. 
Przynajmniej część moich klas, które zgodziły się abym zrobiła im zdjęcie klasowe. Tak więc pod spodem możecie zobaczyć część ludzi, z którymi tutaj żyję! Naprawdę wszyscy z nich są dla mnie mili, zawsze pomocni, i nie zamieniłabym ich <3

 Tutaj z najukochańszą Gabbi! Ona jest gotowa być spóźniona na swoją lekcje jeżeli tylko potrzebuje podwózki, ma najwspanialszy głos na świecie i ma największe serducho na świecie mimo iż jest malutka <3

Pod spodem lekcja języka angielskiego. Moja nauczycielka jest zarówno dyrektorem teatru, więc cały czas rozmawiamy o musicalu. W klasie mam mega fajnych, różnorodnych ludzi.

Najcięższa z moich klas - AP Chemistry


 Moja ostatnia godzina to Spanish IV i uwielbiam tą klasę. Mimo że jest ostatnia to z chęcią na nią idę i nie opuszczam tej lekcji. Nauczyciel jest z Chile i nareszcie ktoś mnie motywuje do używania języka hiszpańskiego (wcale nie jest raka głupia!)

 Bred.  Z nim i 5 jego kolegów najczęściej jeżdżę na lunch.

Na razie tyle, kończy mi się przerwa więc uciekam na angielski :)

środa, 20 listopada 2013

Urodziny trzylatka, powrót karty kredytowej, teatr i wiele więcej :)

Ok ten post piszę specjalnie dla taty, największego fana czytania mojego bloga! Ostatnio się obraził i powiedział, że mogę już nic nie pisać, bo on już i tak nie czyta tego (i tak wiem że to przeczytasz tati ;p).
Ok, więc w ostatnim poście zapomniałam napisać o urodzinach Landona, mojego trzy-letniego braniszka! Spędziliśmy je w Boondocks Fun Center. Mają tam kręgle i całą masę innych gier na konsole, jak wyścigi samochodowe, tańczenie, gry na gitarze, jazda na motorze oraz moja ulubiona to tron. Byliśmy zamknięci w jednym wielkim pomieszczeniu po podzieleniu na grupy i musieliśmy się zastrzelać laserową bronią. Było na prawdę sympatycznie i mam nadzieję pójść tam niedługo jeszcze raz.
W musicalu dostałam dwie role,syreny - tancerki oraz Hery - bogini. Powiem tak -  nie wiedziałam, że to wszystko będzie wyglądało tak profesjonalnie. Jedna rzecz mnie bardzo smuci. Uświadamiam sobie, że na prawdę kocham tańczyć, tyle, że żeby zrobić z tym coś profesjonalnego jest już trochę za późno. Pozostają mi próby w poniedziałki i środy oraz zapisuję się do szkoły tanecznej mojej Pani choreograf. Chociaż tyle mogę. Następnym razem poproszę kogoś żeby nagrał filmik z próby i postaram się tu wstawić.
W tym momencie śpię na kanapie, gdyż musieliśmy mieć nagły i niespodziewany remont w domu, a dokładniej na dole gdzie mieści się mój pokój.
Na razie nie dzieje się nic specjalnego. Na wiosnę najprawdopodobniej zapisuje się na track albo soccer.
Wydaje mi się, że się zaczęłam tu na prawdę dobrze czuć. I teraz, ponieważ mój htato ma wolny tydzień i jest w domu, uświadamiam sobie jak moje dwie rodziny są do siebie podobne!
Htato - otwarty, zabawny, szybko nawiązuje nowe znajomości, ma wiedzę na wiele tematów, tak jak mój tato! Hmama - zdystansowana, nie otworzy się przed ludźmi których nie zna, spokojna, cierpliwa, dokładnie jak moja mama! <3
Próbuje wielu nowych rzeczy i zaczynam robić już listę słodyczy, które mam zamiar przywieźć ze sobą do Polski. Na pewno znajdą się na niej Reese's  oraz popcorn polany białą i mleczną czekoladą oraz karmelem. To moje ulubione rzeczy tutaj :)
Zaczęłam też już kupować prezenty na powrót, żeby mój portfel tak tego nie odczuł. Najbardziej przerażają mnie święta, bo mam teraz dwie ogromne rodziny, którym muszę kupić prezenty. Mam nadzieję trafić w ich gusta :)
Prawie w każdą niedzielę chodze tu do kościoła i uwielbiam to! Nie jest to absolutnie kościół podobny do tego w Polsce. W kościele jest przedszkole i żłobek dla dzieci, gdzie możesz je zostawić jak idziesz na "mszę". Jest też biblioteka i kawiarnia, organizowane są gry np. w football dla rodzin, a razem z host mamą planujemy iść na elegancką kolację i koncert w kościele. Na początku i na końcu mszy gra kapela, w stylu rockowym. Później pastorzy opowiadają na prawdę interesujące kazania. Trafiło mi się, że widziałam ich chrzty polegające na całkowitym zanurzeniu ciała w wodzie. Gdy przyjmują komunię to nie piją wina a sok winogronowy. Wszyscy są dla siebie mili, uśmiechają się. Wydaje mi się że tak właśnie powinna wyglądać wiara.
Jak w prawie kazdy weekeend razem z dziadkami oglądaliśmy mecz Broncos! Wygraliśmy więc jest 9:1 dla naszej drużyny. Moi dziadkowie tutaj sa na prawdę wspaniali i powiedzieli mi, że jakby mieli pewność że ich exchange student byłby taki sam jak ja, to by chętnie jednego wzięli! Awww kochani!
To chyba tyle na teraz, uciekam pisać esej i się uczyć!
Proszę zadawajcie pytania, bo dużo łatwiej jest coś pisać jak wiem , co chcecie wiedzieć!
Buziaki













piątek, 1 listopada 2013

Muzeum, Teatr, Halloween, y Espanol Cuatro!



Hej!
Już jakieś dwa tygodnie od kiedy napisałam ostatni post! Sporo się wydarzyło!
Zacznę od tego że dwa tygodnie temu w sobotę byłam razem z host Mamą i Landonem w Museum of Nature and Science. Było świetnie, bo jakoś tak lubię i naturę i nauki ścisłe. Byliśmy tam przez jakieś 3 godziny. Obejrzeliśmy też film o rekinach w 3D. Później tradycyjnie miła kolacja w domu dziadków.
W zeszły weekend byliśmy na wystawie i chyba nie ma o czym opowiadać poza tym, że w sobotę pojechałam na Halloweenowe spotkanie z Face The World. Poznałam wielu wspaniałych Exchange studentów, tylko niestety nie mogłam z nimi porozmawiać, ponieważ straciłam głos i jakakolwiek próba rozmowy zwykle kończyła się fiaskiem, bo 1) ja nie miałam już siły mówić i 2) naprawdę ciężko było mnie zrozumieć.
W poniedziałek w szkole również średnio szło mi z mówieniem, ale było lepiej. Coś mnie tknęło na angielskim. Postanowiłam porozmawiać z moją nauczycielką na temat teatru, ponieważ to ona go prowadzi w naszej szkole. (Warto wspomnieć, że tutaj wszystko jest traktowane niesamowicie poważnie! Zaczynając od powder puff, że treningi mieliśmy przez 3 tygodnie po 2 h codziennie po szkole, tak na przedstawienia mamy specjalnych choreografów itd.. ) No więc mówię sobie, że nigdy tak naprawdę nie brałam udziału w jakimś ważniejszym przedsięwzięciu jak musical czy dramat. Skoro przyjechałam tu próbować nowych rzeczy to czemu nie?! Zapytałam się Mrs. Murray czy mamy niedługo jakiś musical, a ona na to, żebym dzisiaj przyszła na przesłuchanie. Myślę sobie ok, nie ma problemu. Okazuje się, że to było przygotowanie do przesłuchania. Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Pierwsza to osoby z nazwiskiem A-L, a druga M-Z.  Moja najlepsza koleżanka ma nazwisko na L, a ja na M, więc niestety byłyśmy w innych grupach. Trudno. W poniedziałek ja miałam zajęcia z nauczycielką śpiewu i uczyła nas piosenki, którą każdy z nas miał zaśpiewać na przesłuchaniu. Druga grupa w tym samym czasie miała zajęcia tańca z panią choreograf, która została „wynajęta”, żeby uczyć nas tańca do musicalu. We wtorek była zamiana.
ŚRODA!
Dzień przesłuchań. Zapisało się jakieś 50 pare osób. Byłam w grupie, która tańczyła o 3:45 pm, a przesłuchanie mieliśmy mieć o 4:50. Lekcje skończyliśmy o 12:30, więc osiedziałam się w szkole że nie wiem. Ale było świetnie! Poznałam mnóstwo nowych ludzi, wszyscy są kochani! Uważam, że taniec poszedł mi świetnie. Śpiewanie gorzej, ale niestety w dalszym ciągu boli mnie gardło i jestem chora. Na szczęście Pani od śpiewania wzięła to pod uwagę.
CZWARTEK!
Po pierwszej godzinie lecę na dół, żeby zobaczyć listę callback. Nie miałam pojęcia co to jest, ale myślałam, że to źle jeżeli moje nazwisko się na niej znajdzie. Myślałam, że oznacza to że mam druga szansę dostać się do musicalu. No więc kiedy zobaczyłam swoje nazwisko na liście to się trochę zasmuciłam, ale mówię no trudno, mam jeszcze jedną próbę. Wszyscy mi gratulowali, ale ja myślałam że chcą być po prostu mili, że jeszcze mam szansę. O 3:10 wszyscy spotkaliśmy się w pokoju  E121. I dopiero wtedy dowiedziałam się co to oznacza. A mianowicie dla tych co nie wiedzą callback to tak zwane drugie wezwanie, ponieważ to wtedy przydzielają główne role. Zostało wezwanych jakieś 11 dziewczyn i 4 chłopców. Więc czułam się mega wyróżniona. Musieliśmy jeszcze raz śpiewać, a później czytaliśmy scenariusze. Gabbi (moja najlepsza koleżanka) też się dostała <3. Nawet nie możecie sobie wyobrazić jak podekscytowana byłam. Później czekało nas najgorsze. Czekanie do wywieszenia listy z przydziałami ról. Ta miała się pojawić na tablicy o 2:59 pm w piątek. A dlaczego o tak dziwnej porze? Po to, żeby Mrs. Murray była już w drodze do domu i nikt się jej nie pytał dlaczego to  ona dostała tą role a ja nie itd. No  więc na hiszpańskim patrzyłam cały czas na zegarek. W końcu 3:00 i dzwonek. Lecę na dół zobaczyć listę. Wkoło tablicy tabun ludzi. Dopchnęłam się! I jestem!! Będę grała Herę – żonę Zeusa! Dostałam też drugą rolę, będę grała jedną z syren, których zadaniem jest taniec i śpiew, mają być uwodzicielskie itd. No dobra zobaczymy jak mi to będzie szło, ale jedno jest pewne. Nie mogę się już doczekać tych dwóch, a raczej prawie trzech miesięcy prób. Musical nazywa się Xanadu.
Dodatkowo, już prawie 3 miesiące odkąd zaczęła się szkoła a ja znowu zmieniałam klasę. Tzn miałam transfer ze Spanish II do Spanish IV <3. Jezu jak ja kocham ten język! Bardzo cieszę się ze zmiany. Będzie trochę ciężko na początku, ale nie będę się nudzić przynajmniej!
Wczoraj było Halloween!
W szkole cała masa ludzi była przebrana za księżniczki, zombie, muchy, Banany, Bananobatmany i  nie wiem co jeszcze. Ludzie naprawdę mieli świetne pomysły. Po szkole host mama zapytała się mnie, czy chcę z nimi iść trick or treating ;p To moje pierwsze i na razie ostatnie Halloween więc dlaczego nie?! Pojechaliśmy do takiego domu niedaleko nas w którym tradycja, że do samochodów podłącza się przyczepki specjalnie ozdobione na Halloween i zabiera się całe rodziny na przejażdżki po okolicy trwa (z lekką przerwą) od lat siedemdziesiątych. Atmosfera była świetna! Ludzie są przekochani! Czekali już w oknach kiedy przyjedziemy! Jedna rodzina co roku przygotowuje gorącą czekoladę z bitą śmietaną oraz marshmallow oraz Apple cinder. Bawiłam się świetnie i od czasu do czasu też mówiłam trick or treat, więc dostałam sporo słodyczy!
Hmmm to chyba na tyle teraz. Dzisiaj w końcu dostałam moją kartę kredytową, słodycze oraz składniki do mojego ulubionego ciasta, które mam zamiar zrobić i nikogo nie otruć!
Pod spodem mnóstwo zdjęć z muzeum, Halloween oraz przesłuchania!
Miłego oglądania!
Buziaki

***
 Witamy!
***
 ***
 ***
 ***
 ***
***
 ***
 ***
 Just chillin' part 1!
***
 ***
 ***
 ***
 ***
***
 ***
 ***
 ***
 <3 
***
 Pepe!
***
 ***
 ***
 ***
 ***
 Just chillin' part 2!
***
 A tak będę wyglądać po powrocie ze Stanów!
***
 ***
 Ależ ze mnie artystka!
***
 Archeolog też niezły!
***
 ***
 ***
***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
Z ukochaną Gabbi! <3
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 To moja host babcia! <3
***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
 ***
Niestety zdjęcie nie jest najlepsze ale ten dom był świetnie przystrojony. Groby, szkielety i te sprawy!
***