sobota, 19 października 2013

WRACAM!!!

Hej wszystkim!
Od razu odpowiadam na pytanie wszystkich ludzi. Tytuł nie oznacza, że już wracam Polski. Absolutnie nie! Po prostu wróciła stara Ewelina, czyli dobra uczennica. W końcu się wczułam i zaczęłam się uczyć! Tak, też w to nie wierze, ale jest dobrze!
Skoro dzisiaj jest się piątek to czas na Flashback Friday! Tak więc dzisiaj opowiem Wam o urodzinach Klaudii z Wyoming! :)
W zeszłą niedziele koło 10 z rana pod mój dom podjechał samochód, z którego wyskoczyła Klaudia. No dobra, samochód się zatrzymał a Klaudia po prostu wysiadła, ale dodałam trochę emocji no wiecie :p. Przywitałam się i wskoczyłam do samochodu. Host rodzina Klaudii jest przekochana!! Na początek pojechaliśmy do Krispy Kreme Doughnuts! I tu zaczęło się już fajnie. Dostaliśmy darmowe pączki, a poza tym kupiłam sobie dwa z nadzieniem malinowym. Chcąc zapłacić za pączki zauważyłam straszną rzecz: NIE MAM KARTY KREDYTOWEJ!!! Tak, to prawda. Nie mam karty kredytowej. Na szczęście dzień wcześniej wypłaciłam $60. Na nieszczęście, to właśnie przy tej wypłacie miałam swoją ukochaną kartę kredytową po raz ostatni! :( Zadzwoniłam do hmamy czy na pewno nie ma jej w samochodzie. Później do Super Target. Nic. Ani śladu karty. Próbowałam się nie przejmować, ale trochę mi to nie wychodziłam. Mega się przejęłam. Na szczęście mam NAJWSPANIALSZYCH RODZICÓW ŚWIECIE, którzy załatwili wszystko w zawrotnym tempie!
(KOCHAM Was Mamcia i Papa - wiem że to czytacie)!
Później był czas na zakupy. Także ja ze swoimi $60 w kieszeni nie mogłam zaszaleć ale i tak kupiłam sobie sweter. Następnie LUNCH TIME. Jako że lubię a) jedzenie b) próbować nowe jedzenie, zamówiłam dość ciekawego burgera. Składało się na niego: bekon, ser, to to mięso, pomidor i MASŁO ORZECHOWE. Brzmi dziwnie, ale co tam, raz się żyje. BYŁ PRZEPYSZNY! Nie przekonacie się jak nie spróbujecie. No ale ok, myślałam, że po lunchu do domu! A tu nie! Jedziemy do Garden of Gods!! Najpiękniejszego miejsca jakie odwiedziłam dotychczas w USA! Przy okazji Klaudia wykonała mi kilka senior pictures. Co prawda termin na składanie je minął, ale udało mi się je jeszcze załadować, także nie użyją mojego ID photo. Przy okazji polecam Klaudia Babilas Photography hahahaha <3 Droga powrotna była super. Uczyłyśmy ich polskiego, opowiadaliśmy historie, masa śmiechu. Był to jeden z najlepszych moich dni w USA! Dziękuję Kochani!
W poniedziałek nie poszłam do szkoły. Mieliśmy dzień wolny, więc ten tydzień był nieco krótszy. W szkole nie wydarzyło się nic specjalnego. Oprócz tego, że nasze gimnastyczki mają drugie miejsce w stanie Colorado!! A chłopcy footballiści, jeżeli wygrają ostatni mecz, to pierwszy raz w historii wygramy naszą ligę na którą składa się sporo szkół! Także GO MUSTANGS!
Dzisiaj jedziem z host mamą i Landonem do Museum of Science and Nature Denver! Nie mogę się doczekać! Dinozaury, różne szczątki a na koniec idziemy obejrzeć film o rekinach (moja mama wie, że uwielbiam oglądać filmy o rekinach, pająkach i wężach) na największym ekranie w Denver. Właśnie skończyliśmy jeść pyszne śniadanie: naleśniki z kawałkami czekolady, jajecznica z serem i bekonem oraz sok pomarańczowy!
 Do kolejnego postu Kochani!
Zdjęcia wykonane przeze mnie i Klaudię.
***
 Jedno ze zdjęć wykonanych przez Klaudię <3
***
 Tak się robi pączki!
***
 Tutaj ja robię zdjęcie Courtney jak ona robi mi zdjęcie ;)
***
 Klaudia i jej host rodzice! <3
***
 Senior pictures - kolejna próba ;P
***
 Tak, tu jeszcze jestem uśmiechnięta, bo nie wiedziałam, że zgubiłam kartę kredytową!
***
 To mój kolejny plan! Wspinaczka!
***
 ***
 Z host tatą Klaudii <3
***
 ***
 ***
Zakochałam się! Tu mogę zamieszkać! <3
***
 Przed zjedzeniem mojego burgera z frytkami ze słodkich ziemniaków, które uwielbiam! <3
***
Taki polski akcent!
 ***
 Na pewno tam wrócę! <3
***
P.S.Przepraszam, zamieściłam bym tego posta wczoraj, ale już po raz czwarty w ciągu dwóch miesięcy nie mieliśmy prądu przez parę godzin! (Wczoraj 7h!!)

sobota, 12 października 2013

Ups, you're not Gabbi!



Hej wszystkim po całkiem długiej przerwie! To już mój 20 post!

Jest 10:54 pm kiedy zaczynam pisać ten post. Postaram się streścić jakoś to co się dzieje tutaj, a dzieje się sporo.

Zacznę od ludzi. W domu najlepszy kontakt mam z host mamą i dziećmi! Uwielbiam ich! Host tatę bardzo lubię, ale rzadko jest w domu, więc w sumie nie robimy nic wspólnie. Kiedy on wyjeżdżają na wystawy ja zajmuję się psami w domu. Z asystentkami, które pracują z host tatą i mieszkają obok nie mam dobrego kontaktu ostatnio, w sumie mamy dobre i złe momenty. Teraz jest ten zły okres, nie odzywamy się do siebie, ale powiem wam, że naprawdę nie bardzo mi to przeszkadza. Nie zamierzam się z nimi przyjaźnić, ogólnie mało czasu ze sobą spędzamy, tylko tyle co czasem weekend razem na wystawie, albo kiedy widzę je po szkole i czasem jak pracuje. TYLE. Poza tym, cały czas poznaje setki ludzi w szkole, jednak mam już kilka bliższych osób. Najwspanialsza jest Gabbi – to całe 40 kg wielkiego serca w malutkim ciele <3 Jest cudowna! Mamy nawet już świetne przeżycia. Otóż Gabbi postanowiła mnie zabrać na mecz ze sobą. Podałam jej mój adres i koło godziny 18:30 czekałam na nią na dworze. Zaczynało się chmurzyć ale już mi się nie chciało wracać do domu. Zaczęło padać, a ja czekałam.  W końcu dzwoni i mówi że jest na 141st Street i nie może znaleźć mojego domu. Ja mieszkam na 141st Avenue, do tego East. Okazało się że ta ulica jest strasznie podzielona i te części wcale nie są blisko siebie! No dobra, to czekam dalej. Ani żywego ducha, żadnego samochodu. NIC. Cisza. W końcu pisze do mnie, że jest już na sąsiedniej ulicy. Wiedziałam, że Gabbi ma białego jeepa. Ni stąd ni zowąd z 4 stron nadjeżdżają samochody. Dodam, że było już całkiem ciemno. No to jakie jest prawdopodobieństwo, że w tym samym czasie z naprzeciwka nadjadą prawie identyczne samochody? PRAWIE ŻADNE! Nie zastanawiając się i widząc pierwszy biały samochód zaczęłam biec jak głupia i skakać ze szczęścia. Podbiegam do tylnych drzwi, ciągnę za klamkę i …. Zamknięte! Uchyla się szyba i.. W środku wcale nie ma Gabbi!!!! Tylko jacyś ludzie! Dzięki Bogu było ciemno i na pewno nie rozpoznają mojej twarzy nawet jeżeli to byli sąsiedzi! Przeprosiłam i  w nogi. Biegnę do drugiego samochodu, który zatrzymał się obok. Chyba nie muszę mówić, że staliśmy na ulicy 5 minut, bo nie mogliśmy opanować śmiechu.
Poza tym Gabbi chce mnie zabrać  do Boulder, podobno miejsce które musze zobaczyć, żeby zrozumieć Colorado. 

W szkole coraz lepiej. Tzn z matematyki dalej nie robię pracy domowej, ale dostaje 4 z każdego egzaminu z wyjątkiem jednego, więc nauczyciel nie może się przyczepić.

Chyba zaszczycę swoją obecnością Student Government, ponieważ nic się w tej szkole nie dzieje i coś trzeba z tym zrobić. Rozmawiałam już z opiekunem samorządu i jestem „welcome”!

Przez to jedzonko tutaj jest mnie coraz więcej także postanowiłam zapisać się na BOXING ALBO KICKBOXING! (Tato, cieszysz się?!  <3)

Ostatnio byłam w bardzo ciekawej i innej restauracji. Nazywa się HuHot i jest to mongolski grill. Bierzesz sobie miseczkę, nakładasz schłodzone mięso, kluski, warzywa, sosy i idziesz do kolejki, gdzie oddajesz swoją miskę i oni tam to robią na grillu i dostajesz cieplutkie PYCHA!!. Płacisz raz i możesz tak nakładać 1000 razy, tylko niestety nie możemy tego spakować do domu. (Zdjęcia na samym dole )

Poza tym, mamy kilka świetnych Haunted Houses( domów strachu) i trzeba się jakoś wybrać 
niedługo. Dam znać jak było.

A propos amerykańskich chłopców, razem z Klaudią ich rozgryzłyśmy. CI LUDZIE PO PROSTU NAJBARDZIEJ BEZPOŚREDNIMI CHŁOPAKAMI JAKICH SPOTKAŁAM. Kilka przykładów.
1.       Wsiadam do autobusu, siadam sobie i podchodzi do mnie chłopiec z 9 gradu i mówi: Hi Beautiful. No to nie chcąc być niemiła odpowiadam: Hi. How are You? A on że czuje się cudownie bo mnie właśnie widzi. ( No tekst na podryw nr.1) ;P
2.       Ostatnio na chemii koleżanka dzięki kochanemu Spencer(strasznie lubię tego chłopaka, mamy razem chemię i matematykę) rozlała sobie na jeansy H2NO3. No więc musiała szybko iść ściągnąć spodnie do łazienki, a ja cudowna jej pobiegłam szukać spodni. Znalazłam kolegę z hiszpańskiego i się go pytam czy ma może jakieś spodenki na wf pożyczyć albo czy zna kogoś, a jego koledzy mi przerywają, wtrącają się w półzdania żeby się mnie zapytać czy to ja jestem tą z polski i  od razu, że jestem śliczna.
Trochę to dla mnie dziwne, inaczej to w Polsce wygląda no ale dobra.
Jest też grupa meksykanów (nie powiem, jeden przystojny). Niestety nie wiedzieli, że rozumiem hiszpański i siedzą koło mnie ten jeden mówi, że mu się podobam. A wtedy jeden z jego znajomych i mój znajomy też, powiedział mu żeby uważał co mówi, bo ja rozumiem hiszpański. Chyba zauważył, że zrozumiałam co powiedział.  W każdym bądź razie codziennie mi mówią cześć w szkole. Ludzie się dziwią, bo meksykanie w tej szkole trzymają się razem i nie bardzo rozmawiają z innymi ludźmi. Także miło ;)
Poza tym, dalej wzbudzam sensację w szkole. Co nie bardzo mi się podoba. Chyba nie wszyscy ludzie wiedzą, że rozumiem angielski i rozmawiają o mnie stojąc dwa metry dalej, albo pokazują placem mówiąc: oooo to ta polka, ona ma ze mną angielski, mieliśmy razem chemię ale przepisała się na wyższy poziom itd. 

Zła wiadomość, minął termin wysyłania zdjęć do yearbook, a że ja nie miałam sesji to użyją mojego paskudnego zdjęcia z identyfikatora. TRUDNO

Poza tym, zakochałam się w footballu! Broncos są na razie jedną  z najlepszych drużyn w sezonie. 5-0 ! Nie przegrali jeszcze żadnego meczu. Ostatni mecz był straszny! Dawno tak nie przeżywałam! Wygraliśmy 51-48 2 sekundy przed końce! Jutro kolejny mecz, trzymajcie kciuki! Go Broncos!
Nasza szkolna drużyna wcale nie jest gorsza,  mają świetny sezon, przegrali tylko jeden mecz do tej pory, więc 6-1 dla Mustangów!

Powinnam uciekać spać, ponieważ jutro jadę do DENVER Z KLAUDIĄ(exchange z Cheyenne) i jej hostami na zakupy <3 Będzie mnóstwo zdjęć na pewno. Moje dwa telefony już naładowane, na wypadek jak się jeden rozładuje. Jak super, że mieszkamy tak niedaleko siebie!
 Siedzę na koniu! Ludzie, który przejeżdżali koło naszego domu zgodzili się, żebym dosiadła ich konia.
 I weź się tu wydostań ze szkoły!
 Pierwszy śnieg! 4 października
 Moi mali kibice! Czyż nie są przesłodcy!?
 Z D przed meczem BRONCOS <3
 Passion - kierowca <3
 Piątka chłopców, którzy zabierają mnie ze sobą na lunch! Zawsze mi pozwalają siedzieć z przodu ale  tym razem wykłóciłam się o bagażnik!
 HuHot - mongolian grill!
 Z moim Landonem <3
Z host mamą, Sarahą, Landonem i Demery w HuHot. Demery to kopia mnie. Uwielbia jeść, szczególnie lody i frozen yogurts <3

środa, 2 października 2013

Czarna wdowa?!

Zacznę nietypowo bo od zdjęcia:





Pewnie się zastanawiacie po jaką chorobę pokazuje Wam tego pająka?! Otóż,  wczoraj miałam taką towarzyszkę w .... MOIM ŁÓŻKU!!! Tak, to pająk, podobnych rozmiarów jak na zdjęciu, i uprzedzę pytanie. Tak, jest jadowity. Podczas sprzątania zauważyłam, że coś się rusza i niechcący go dotknęłam. Wydawało mi się, że mnie ugryzł, ale jest ok, chociaż niedawno zaczął mnie boleć ten palec. W każdym bądź razie ja nie specjalnie się boję pająków, chciałam go wziąć na ręce i pokazać host rodzicom, ale coś mnie tknęło i postanowiłam wepchnąć go do pustej butelki po wodzie i takiego go zaniosłam na górę. Jak im pokazałam to oni od razu, żebym sprawdziła czy ma czerwony odwłok i jeżeli tak, to jest to czarna wdowa i jak mnie ugryzła to będziemy mieli problem. Oczywiście spanikowałam i nie byłam już niczego pewna. Czy mnie ugryzł czy nie. Jednak nie widzieliśmy śladów po ukąszeniu ( NA SZCZĘŚCIE!). No jeszcze mi tylko węża pod łóżkiem brakuje! :)

Poza tym, dzisiaj pisałam mój egzamin z chemii i poszedł mi dużo lepiej niż wcześniejszy! Chyba już nie oblewam tego przedmiotu.

Jutro wyjątkowo mamy mecz footballu. Zawsze jest w piątki, ale ktoś inny ma grać w piątek na naszym boisku, więc musieli przesunąć nasz mecz.

Tydzień temu w czwartek znajomi zapytali się mnie, czy chcę jechać z nimi na lunch. Nie wiedziałam, gdzie jedziemy, ale co tam! Byłam dość zaskoczona gdy zatrzymaliśmy się pod domem jednej z dziewczyn i wszyscy zaczęli wysiadać. Tak więc tego dnia poznałam nowy zwyczaj. Tutaj część ludzi rzadko jeździ jeść do restauracji, bo wyjeść komuś pół domu jest po prostu TANIEJ. Tak więc wymieniają się i jeżdżą do tego, kto ma w danym dniu najwięcej jedzenia w domu. Pootwieraliśmy wszystkie szafki i w ruch poszły talerze. Jedliśmy ciastka, batoniki, spaghetti, nutelle, chleb, banany, jabłka maczane w karmelu, pianki i nie wiem co jeszcze!


OK, zawsze zastanawiałam się po co ludzie kupują 12 pączków, a później przywożą je do szkoły i rozdają. Tak więc, jeżeli Broncos!! (nasza drużyna footballowa z Kolorado) wygrają mecz wtedy można kupić 12 pączków za $3!!! Za kupując 2 zapłaciłam $2.39 więc chyba się opłaca nie? A że Broncos na razie nie przegrali, są niepokonani i na prawdę świetni w tym sezonie, prawie co tydzień we wtorek jest ta akcja :)


Widziałam sporo pytań! Baardzo za nie dziękuję i na pewno odpowiem na nie w następnym filmiku!

A teraz trochę zdjęć!

Wyjadanie jedzenia z domu koleżanki <3



 Jeżeli zapomnę ID do szkoły to nie mogę się po niej poruszać bez tego!
Zajadając pączki z Dunkin Donuts! Z nadzieniem malinowym są najpyszniejsze <3
Jedno z lepszych śniadań jakie jadłam <3 To było w piątek, a w sobotę host mama zaskoczyła mnie naleśnikami z jagodami i jajecznicą! *-*
  
Babeczka z jagodami! < nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam ją jeść, a dopiero później uznałam, że mogę zrobić zdjęcie!

Zadawajcie pytania, komentujecie i do napisania!
Buziaki!
Ewelina
P.S. Tak na koniec, na poprawę humoru. Kolega nie wiedział co znaczy 'STH'. I nie, nie znaczy to 'shit' a 'something'. :)

W PIĄTEK MA PADAĆ ŚNIEG!!! A JA JESZCZE NIE MAM UBRAŃ ZIMOWYCH!!