Hej wszystkim po całkiem długiej przerwie! To już mój 20 post!
Jest 10:54 pm kiedy zaczynam pisać ten post. Postaram się
streścić jakoś to co się dzieje tutaj, a dzieje się sporo.
Zacznę od ludzi. W domu najlepszy kontakt mam z host mamą i
dziećmi! Uwielbiam ich! Host tatę bardzo lubię, ale rzadko jest w domu, więc w
sumie nie robimy nic wspólnie. Kiedy on wyjeżdżają na wystawy ja zajmuję się psami
w domu. Z asystentkami, które pracują z host tatą i mieszkają obok nie mam
dobrego kontaktu ostatnio, w sumie mamy dobre i złe momenty. Teraz jest ten zły
okres, nie odzywamy się do siebie, ale powiem wam, że naprawdę nie bardzo mi to
przeszkadza. Nie zamierzam się z nimi przyjaźnić, ogólnie mało czasu ze sobą
spędzamy, tylko tyle co czasem weekend razem na wystawie, albo kiedy widzę je
po szkole i czasem jak pracuje. TYLE. Poza tym, cały czas poznaje setki ludzi w
szkole, jednak mam już kilka bliższych osób. Najwspanialsza jest Gabbi – to całe
40 kg wielkiego serca w malutkim ciele <3 Jest cudowna! Mamy nawet już
świetne przeżycia. Otóż Gabbi postanowiła mnie zabrać na mecz ze sobą. Podałam
jej mój adres i koło godziny 18:30 czekałam na nią na dworze. Zaczynało się
chmurzyć ale już mi się nie chciało wracać do domu. Zaczęło padać, a ja
czekałam. W końcu dzwoni i mówi że jest
na 141st Street i nie może znaleźć mojego domu. Ja mieszkam na 141st Avenue, do
tego East. Okazało się że ta ulica jest strasznie podzielona i te części wcale
nie są blisko siebie! No dobra, to czekam dalej. Ani żywego ducha, żadnego
samochodu. NIC. Cisza. W końcu pisze do mnie, że jest już na sąsiedniej ulicy.
Wiedziałam, że Gabbi ma białego jeepa. Ni stąd ni zowąd z 4 stron nadjeżdżają samochody.
Dodam, że było już całkiem ciemno. No to jakie jest prawdopodobieństwo, że w
tym samym czasie z naprzeciwka nadjadą prawie identyczne samochody? PRAWIE
ŻADNE! Nie zastanawiając się i widząc pierwszy biały samochód zaczęłam biec jak
głupia i skakać ze szczęścia. Podbiegam do tylnych drzwi, ciągnę za klamkę i ….
Zamknięte! Uchyla się szyba i.. W środku wcale nie ma Gabbi!!!! Tylko jacyś
ludzie! Dzięki Bogu było ciemno i na pewno nie rozpoznają mojej twarzy nawet
jeżeli to byli sąsiedzi! Przeprosiłam i
w nogi. Biegnę do drugiego samochodu, który zatrzymał się obok. Chyba
nie muszę mówić, że staliśmy na ulicy 5 minut, bo nie mogliśmy opanować
śmiechu.
Poza tym Gabbi chce mnie zabrać do Boulder, podobno miejsce które musze
zobaczyć, żeby zrozumieć Colorado.
W szkole coraz lepiej. Tzn z matematyki dalej nie robię
pracy domowej, ale dostaje 4 z każdego egzaminu z wyjątkiem jednego, więc
nauczyciel nie może się przyczepić.
Chyba zaszczycę swoją obecnością Student Government,
ponieważ nic się w tej szkole nie dzieje i coś trzeba z tym zrobić. Rozmawiałam
już z opiekunem samorządu i jestem „welcome”!
Przez to jedzonko tutaj jest mnie coraz więcej także
postanowiłam zapisać się na BOXING ALBO KICKBOXING! (Tato, cieszysz się?! <3)
Ostatnio byłam w bardzo ciekawej i innej restauracji. Nazywa
się HuHot i jest to mongolski grill. Bierzesz sobie miseczkę, nakładasz
schłodzone mięso, kluski, warzywa, sosy i idziesz do kolejki, gdzie oddajesz
swoją miskę i oni tam to robią na grillu i dostajesz cieplutkie PYCHA!!.
Płacisz raz i możesz tak nakładać 1000 razy, tylko niestety nie możemy tego spakować
do domu. (Zdjęcia na samym dole
)
Poza tym, mamy kilka świetnych Haunted Houses( domów
strachu) i trzeba się jakoś wybrać
niedługo. Dam znać jak było.
A propos amerykańskich chłopców, razem z Klaudią ich
rozgryzłyśmy. CI LUDZIE PO PROSTU NAJBARDZIEJ BEZPOŚREDNIMI CHŁOPAKAMI JAKICH
SPOTKAŁAM. Kilka przykładów.
1.
Wsiadam do autobusu, siadam sobie i podchodzi do
mnie chłopiec z 9 gradu i mówi: Hi Beautiful. No to nie chcąc być niemiła
odpowiadam: Hi. How are You? A on że czuje się cudownie bo mnie właśnie widzi. (
No tekst na podryw nr.1) ;P
2.
Ostatnio na chemii koleżanka dzięki kochanemu
Spencer(strasznie lubię tego chłopaka, mamy razem chemię i matematykę) rozlała
sobie na jeansy H2NO3. No więc musiała szybko iść ściągnąć spodnie do łazienki,
a ja cudowna jej pobiegłam szukać spodni. Znalazłam kolegę z hiszpańskiego i
się go pytam czy ma może jakieś spodenki na wf pożyczyć albo czy zna kogoś, a
jego koledzy mi przerywają, wtrącają się w półzdania żeby się mnie zapytać czy
to ja jestem tą z polski i od razu, że jestem
śliczna.
Trochę to dla mnie dziwne, inaczej to w
Polsce wygląda no ale dobra.
Jest też grupa meksykanów (nie powiem, jeden przystojny).
Niestety nie wiedzieli, że rozumiem hiszpański i siedzą koło mnie ten jeden
mówi, że mu się podobam. A wtedy jeden z jego znajomych i mój znajomy też,
powiedział mu żeby uważał co mówi, bo ja rozumiem hiszpański. Chyba zauważył,
że zrozumiałam co powiedział. W każdym
bądź razie codziennie mi mówią cześć w szkole. Ludzie się dziwią, bo meksykanie
w tej szkole trzymają się razem i nie bardzo rozmawiają z innymi ludźmi. Także
miło ;)
Poza tym, dalej wzbudzam sensację w szkole. Co nie bardzo mi
się podoba. Chyba nie wszyscy ludzie wiedzą, że rozumiem angielski i rozmawiają
o mnie stojąc dwa metry dalej, albo pokazują placem mówiąc: oooo to ta polka,
ona ma ze mną angielski, mieliśmy razem chemię ale przepisała się na wyższy
poziom itd.
Zła wiadomość, minął termin wysyłania zdjęć do yearbook, a
że ja nie miałam sesji to użyją mojego paskudnego zdjęcia z identyfikatora. TRUDNO
Poza tym, zakochałam się w footballu! Broncos są na razie
jedną z najlepszych drużyn w sezonie.
5-0 ! Nie przegrali jeszcze żadnego meczu. Ostatni mecz był straszny! Dawno tak
nie przeżywałam! Wygraliśmy 51-48 2 sekundy przed końce! Jutro kolejny mecz,
trzymajcie kciuki! Go Broncos!
Nasza szkolna drużyna wcale nie jest gorsza, mają świetny sezon, przegrali tylko jeden
mecz do tej pory, więc 6-1 dla Mustangów!
Powinnam uciekać spać, ponieważ jutro jadę do DENVER Z
KLAUDIĄ(exchange z Cheyenne) i jej hostami na zakupy <3 Będzie mnóstwo zdjęć
na pewno. Moje dwa telefony już naładowane, na wypadek jak się jeden rozładuje.
Jak super, że mieszkamy tak niedaleko siebie!
Siedzę na koniu! Ludzie, który przejeżdżali koło naszego domu zgodzili się, żebym dosiadła ich konia.
I weź się tu wydostań ze szkoły!
Pierwszy śnieg! 4 października
Moi mali kibice! Czyż nie są przesłodcy!?
Z D przed meczem BRONCOS <3
Passion - kierowca <3
Piątka chłopców, którzy zabierają mnie ze sobą na lunch! Zawsze mi pozwalają siedzieć z przodu ale tym razem wykłóciłam się o bagażnik!
HuHot - mongolian grill!
Z moim Landonem <3
Z host mamą, Sarahą, Landonem i Demery w HuHot. Demery to kopia mnie. Uwielbia jeść, szczególnie lody i frozen yogurts <3
byłam w Hu Hot! ale tak naprawdę mongolskie to nie jest... nie używamy ostrych przypraw i sosów. bardziej te dania przypominały mi chińskie.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czy to jest mongolskie czy nie, ja tylko podałam jak się to nazywa i jak się przedstawiają. W Mongolii nigdy nie byłam, więc ci wierzę ;)
Usuńweszlam na chwile i zostałam bo mi sie spodobalo, wiec bede zagladac czesciej ;)
OdpowiedzUsuńAaaaaa czarna wdowa mna wstrzasnela uwazaj na siebie! a vlog super pomysl :) Swietnie sobie radzisz, 3maj sie cieplutko
Hej Marlena ;)
UsuńMeeega mi miło, postaram się dodać coś nowego z wyprawy do Colorado Springs i może jakiś filmik! Więc zapraszam niedługo!
Buziaki!