Hej hej,
długo nie pisałam, bo mnóstwo się działo! Zaraz wychodzę do pracy ale postaram się wszystko streścić.
Po pierwsze, mała zmiana miejsca zamieszkania. Jeszcze się nie wprowadziłam do Greeley, a już przeprowadzam się do Brighton, CO. (40 min. drogi od wcześniejszego miejsca). Od razu odpowiadam na pytanie, że nic się nie stało. Moje miejsce w tamtej rodzinie dostanie jakąś inna osoba oczekująca na placement, a mnie będzie hościć rodzina handlerów, czyli osób wystawiających psy. Będę z nimi mieszkać, jeździć na wystawy, czyli baaardzo dużo podróżować. Dom idealny dla mnie, a host rodzina jest na prawdę wspaniała. Mam z nimi kontakt cały czas. Będę miała dwójkę małego rodzeństwa,chłopca i dziewczynę (3 latka i niecały roczek), ale zupełnie mi to nie przeszkadza szczerze mówiąc. To młode małżeństwo, dlatego malutkie dzieci jakoś nie specjalnie mnie dziwią. :)
Po drugie, zmiana rodziny to zmiana szkoły. Moja nowa szkoła to Mountain Range High School, wielka, otwarta w 2006 roku, była nawet raz odwiedzona przez Baraca Obamę. Mają świetną drużynę cheerleaderek. Sama szkoła wygląda jak z filmu. Z niedźwiedzicy grizlly przeobraziłam się w Mustanga (całkiem nieźle), bo to właśnie Mustang jest maskotką szkoły w Westminster. Ostatnio podpisałam dokument, który dostałam ze szkoły dzięki czemu wiem, że obowiązkowo będę seniorem, jednak na pewno nie otrzymam dyplomu ukończenia szkoły. Tyle, że ta nowa szkoła jak najbardziej pozwala mi na udział w promie, graduation i dostanę certyfikat uczestnictwa, a żadnej z tych rzeczy nie otrzymałabym od szkoły w Greeley.
Po trzecie, zabieram ze sobą mojego psa. Jestem w trakcie kończenia wypełniania jego dokumentacji. Czekam właśnie na dostarczenie transportera, w którym będzie on leciał samolotem ( dwa wcześniejsze zostały rozwalone przez kuriera podczas transportu, nie no spoko, do 3 razy sztuka).
Po czwartek, czekam już tylko na odbiór wizy. Sam czas jaki spędziłam w ambasadzie nie przekroczył 40 min. Tylko czekanie pod ambasadą zajęło jakieś 20 min. i zdarli ze mnie 10 zł za przechowanie torebki, no bo sorry, jak ktoś przyjeżdża sam pociągiem to chyba gdzieś musi mieć dokumenty, kasę i inne rzeczy co nie?!
Hmm jestem na etapie wybierania prezentów dla hostów i opiekunek, które są najcudowniejsze na świecie. Wszystko załatwiły w kilka dni ze zmianą miejsca! Mam na razie książeczki dla dzieci z legendami polskim po angielsku i już sporo czekolad Wedla.
Hmm to chyba tyle. Na razie nie zamieszczam zdjęć rodziny, bo najpierw się ich zapytam o zgodę. ;)
Kilka zdjęć szkoły znalezione w google grafika :)
długo nie pisałam, bo mnóstwo się działo! Zaraz wychodzę do pracy ale postaram się wszystko streścić.
Po pierwsze, mała zmiana miejsca zamieszkania. Jeszcze się nie wprowadziłam do Greeley, a już przeprowadzam się do Brighton, CO. (40 min. drogi od wcześniejszego miejsca). Od razu odpowiadam na pytanie, że nic się nie stało. Moje miejsce w tamtej rodzinie dostanie jakąś inna osoba oczekująca na placement, a mnie będzie hościć rodzina handlerów, czyli osób wystawiających psy. Będę z nimi mieszkać, jeździć na wystawy, czyli baaardzo dużo podróżować. Dom idealny dla mnie, a host rodzina jest na prawdę wspaniała. Mam z nimi kontakt cały czas. Będę miała dwójkę małego rodzeństwa,chłopca i dziewczynę (3 latka i niecały roczek), ale zupełnie mi to nie przeszkadza szczerze mówiąc. To młode małżeństwo, dlatego malutkie dzieci jakoś nie specjalnie mnie dziwią. :)
Po drugie, zmiana rodziny to zmiana szkoły. Moja nowa szkoła to Mountain Range High School, wielka, otwarta w 2006 roku, była nawet raz odwiedzona przez Baraca Obamę. Mają świetną drużynę cheerleaderek. Sama szkoła wygląda jak z filmu. Z niedźwiedzicy grizlly przeobraziłam się w Mustanga (całkiem nieźle), bo to właśnie Mustang jest maskotką szkoły w Westminster. Ostatnio podpisałam dokument, który dostałam ze szkoły dzięki czemu wiem, że obowiązkowo będę seniorem, jednak na pewno nie otrzymam dyplomu ukończenia szkoły. Tyle, że ta nowa szkoła jak najbardziej pozwala mi na udział w promie, graduation i dostanę certyfikat uczestnictwa, a żadnej z tych rzeczy nie otrzymałabym od szkoły w Greeley.
Po trzecie, zabieram ze sobą mojego psa. Jestem w trakcie kończenia wypełniania jego dokumentacji. Czekam właśnie na dostarczenie transportera, w którym będzie on leciał samolotem ( dwa wcześniejsze zostały rozwalone przez kuriera podczas transportu, nie no spoko, do 3 razy sztuka).
Po czwartek, czekam już tylko na odbiór wizy. Sam czas jaki spędziłam w ambasadzie nie przekroczył 40 min. Tylko czekanie pod ambasadą zajęło jakieś 20 min. i zdarli ze mnie 10 zł za przechowanie torebki, no bo sorry, jak ktoś przyjeżdża sam pociągiem to chyba gdzieś musi mieć dokumenty, kasę i inne rzeczy co nie?!
Hmm jestem na etapie wybierania prezentów dla hostów i opiekunek, które są najcudowniejsze na świecie. Wszystko załatwiły w kilka dni ze zmianą miejsca! Mam na razie książeczki dla dzieci z legendami polskim po angielsku i już sporo czekolad Wedla.
Hmm to chyba tyle. Na razie nie zamieszczam zdjęć rodziny, bo najpierw się ich zapytam o zgodę. ;)
Kilka zdjęć szkoły znalezione w google grafika :)
WOW! Zadzroszczę! I zabierasz swojego psa! To jeszcze lepiej! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńDzięki Kochana! Powodzenia się przyda :) Nawzajem :)
Usuńhahaha ale to tę rodzine to specjalnie pod Ciebie dobrali czy przypadek? dla Ciebie to chyba idealnie :))
OdpowiedzUsuńSuper, ze zabierasz swojego psa, bedzie ci dużo razniej ;) sama byłam w co, tyle, ze w longmont, ale greeley jest blisko. Jak zaczniesz uprawiać sport w szkole, to bedzie ci bardzo cieżko, bo jest tam gorąco i jest duża wysokość, przez co, ciężej sie biega, szybciej sie męczy itd. Ale po powrocie do pl będziesz miec mega kondycję, ja teraz będę biegła maraton :D no i w colorado pogoda jest meeeeeega zmienna, raz w styczniu było 23 stopńie, a w marcu -26!
OdpowiedzUsuńHmm ok, mam nadzieję tylko, że zdążę kupić zimową kurtkę na miejscu i że 10 sierpnia nie zaskoczy mnie śnieg! I mam nadzieję, że kondycja mi się poprawi! :)
UsuńAle masz super ze zabierasz swojego psa! Nie wiedzialam ze tak mozna :) Zycze powodzenia i wszystkiego dobrego! Ps. dodalam linka do twojego bloga na moim blogu, jesli to nie problem. http://year-in-texas-s.blogspot.no/
OdpowiedzUsuńMasz genialny placement<3
OdpowiedzUsuńMyślę, że moje dwa koty nie dają się wybłagać, żeby zwiedzać ze mną Indianę, ale cóż ;)
Dodałam do ciebie linka na moim blogu, gdybyś mogła też mnie dołączyć byłoby super :D
http://w-krainie-amerykanow.blogspot.com/